~~~~~~~~~~~~
A oto piosenka: [KLIK] ale tylko 0:00-01:15 i 4:12-4:46 mi się podobają, bo to te fragmenty słychać w filmie. Właściwie to nie lubię muzyki poważnej, ale chyba każdy, kto obejrzał ten film, kocha tą piosenkę. No i warto jej słuchać podczas czytania rozdziału, najlepiej caluśkiego, bo piosenka podkreśla smutny klimat, który niekoniecznie został w każdym momencie zaznaczony, a który panuje przez cały rozdział.
Jeszcze jedna sprawa. Moje opowiadanie zapowiada się naprawdę długie. Biorąc pod uwagę, że mam do opisania 3 lata, może mi zająć... 200, 250 rozdziałów? Znając mnie i moje skrótowe pisanie, pewnie zmieszczę to w 100 ;D Ale do rzeczy: myślę o założeniu drugiego, może jak skończę to opowiadanie, albo w trakcie, ale jeszcze nie teraz. Jakie są Wasze ulubione paringi? Bo nie wiem, na jaki się zdecydować :>
~~~~~~~~~~~~
- Spokojnie, Hermiono - szeptał rudzielec, oplatając ją ramionami.
Wiedział, że dziewczyna jeszcze nie jest gotowa, by powiedzieć, o co chodzi. Powinna najpierw ochłonąć i on jej w tym pomagał. Na pomoc przyszła też Ginny, która usiadła obok i milczała, twierdząc, że zbędne słowa tylko wywołują łzy. Nim się obejrzeli, Hermiona zasnęła w ramionach Rona.
"Powinna odpocząć", pomyślał chłopak. Ginny dla odmiany z zacięciem wpatrywała się w kartkę schowaną w kieszeni dziewczyny. W końcu bez uprzedzenia wyjęła ją, a Ron kiwnął głową, by czytała na głos.
Droga Lavender!
Jeśli czytasz ten list, oznacza to, że nie ma mnie już na tym świecie. Chciałabym, abyś koniecznie ostrzegła Dumbledore'a, bo niebezpieczeństwo wisi w powietrzu jak burza. Nie wiem, czy zdoła on cokolwiek zrobić w zaistniałej sytuacji. A jak wygląda sytuacja?
Otóż wszystko zaczęło się po śmierci Parvati. O tak, śmierć mojej kochanej siostrzyczki była dla mnie ogromnym i bolesnym szokiem. Tak ogromnym, że zaczęłam słyszeć jej głos i raz zdawało mi się, że jak sarna przebiega między drzewami Zakazanego Lasu, gdy z zacięciem walczyłam z nieśmiałkiem podczas opieki nad magicznymi stworzeniami. Nie chciałam o tym nikomu mówić, więc sama zażyłam eliksir, który uspokoiłby moje "skołatane nerwy". Nie pomogło. Właściwie sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. Pewnej nocy przyśniła mi się Parvati. Miała wampirze kły, długie szpony i poszarpaną sukienkę. Wyglądała jak wiedźma. Sunęła w moją stronę ciemnym korytarzem i gdy już znalazła się dwa cale ode mnie, zniknęłam w jej wielkiej paszczy. Od tamtej pory ukazywała mi się kilka razy dziennie - zawsze te same kły i szpony. Bez przerwy słyszałam też jej szepty w niezrozumiałym dla mnie języku. W końcu nie wytrzymałam, czując się osaczona. Moje ciało znajdziecie w Zakazanym Lesie.
To dlatego Dumbledore może nie wiedzieć, co począć. Bo kto by wiedział? Nie ma żadnych śladów osoby, która byłaby odpowiedzialna za to wszystko. Jednak natychmiast powinnaś go poinformować. Nie przejmujcie się moją śmiercią - ważne jest, by zniweczyć zło, które osaczyło szkołę tak jak mnie.
Z poważaniem,
Padma Patil
Ginny zaniosła się płaczem, a Ron objął ją drugim ramieniem, ledwo powstrzymując łzy cisnące się do oczu. Hermiona obudziła się, pod wpływem wybuchu Ginny. Wszyscy zgromadzeni w pokoju wspólnym patrzyli na nich - jedni ze zdziwieniem, inni z zaciekawieniem, pozostali ze współczuciem. Dean Thomas podszedł do Ginny i objął ją, wśród nich znaleźli się również Fred, George i Seamus. Nikt nie pytał o co chodzi, każdy widział ich zrozpaczenie, dlatego bardziej starał się ich uspokoić.
- Cokolwiek to jest, nie powinno zaburzać waszego życia - filozofował Seamus. - Musicie żyć dalej, nie oglądając się za siebie, wiecie, tak się chyba mówi, nie?
- Są przecież Magiczne Dowcipy Weasley'ów - spróbował Fred. - One zawsze poprawiają humor, możemy dać wam kilka naszych ostatnich wynalazków, całkiem za darmo!
Z dormitorium dziewcząt wyszła Lavender i oznajmiła, że idzie do Dumbledore'a.
- Idę z tobą - zawołała Hermiona, ocierając łzy i chowając list do kieszeni.
- Ja też idę - powiedział Ron, wstając z kanapy.
- Jak wy, to i ja - rzekła Ginny.
Oczywiście pozostali też upierali się, by z nimi iść, głównie, żeby dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi. Jednak posypały się argumenty ze strony Lavender i Hermiony, więc ostatecznie poszły tylko z Ginny i Ronem.
- Cokolwiek to jest, nie powinno zaburzać waszego życia - filozofował Seamus. - Musicie żyć dalej, nie oglądając się za siebie, wiecie, tak się chyba mówi, nie?
- Są przecież Magiczne Dowcipy Weasley'ów - spróbował Fred. - One zawsze poprawiają humor, możemy dać wam kilka naszych ostatnich wynalazków, całkiem za darmo!
Z dormitorium dziewcząt wyszła Lavender i oznajmiła, że idzie do Dumbledore'a.
- Idę z tobą - zawołała Hermiona, ocierając łzy i chowając list do kieszeni.
- Ja też idę - powiedział Ron, wstając z kanapy.
- Jak wy, to i ja - rzekła Ginny.
Oczywiście pozostali też upierali się, by z nimi iść, głównie, żeby dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi. Jednak posypały się argumenty ze strony Lavender i Hermiony, więc ostatecznie poszły tylko z Ginny i Ronem.
- Dowiecie się w swoim czasie. Właściwie powinniście wiedzieć, to w końcu była nasza dobra koleżanka - rzuciła Hermiona na odchodnym.
Fred, George, Dean i Seamus zerwali się z miejsc. To, co powiedziała Hermiona, tylko podwoiło ich ciekawość. Chcieli zadać mnóstwo pytań, ale ci zniknęli już za portretem Grubej Damy. Hermiona, Ron, Ginny i Lavender pobiegli do gabinetu Dumbledore'a, świadomi, że nie znają hasła. Stanęli przed gargulcem i zaczęli wykrzykiwać wszystko, co przychodziło im do głowy.
- Cytrynowe dropsy!
- Pałeczki lukrecjowe!
- Lizaki befsztykowe!
- Ślimaki-gumiaki!
- Musy-świstusy!
- Pieprzne diabełki!
- Miętowe ropuchy!
Żadne z haseł nie było dobre. Cała czwórka zaczęła krążyć w kółko w poszukiwaniu rozwiązania. Pomoc zjawiła się bardzo szybko. Hermiona, Ron, Ginny i Lavender po raz pierwszy ucieszyli się na widok Snape'a.
Fred, George, Dean i Seamus zerwali się z miejsc. To, co powiedziała Hermiona, tylko podwoiło ich ciekawość. Chcieli zadać mnóstwo pytań, ale ci zniknęli już za portretem Grubej Damy. Hermiona, Ron, Ginny i Lavender pobiegli do gabinetu Dumbledore'a, świadomi, że nie znają hasła. Stanęli przed gargulcem i zaczęli wykrzykiwać wszystko, co przychodziło im do głowy.
- Cytrynowe dropsy!
- Pałeczki lukrecjowe!
- Lizaki befsztykowe!
- Ślimaki-gumiaki!
- Musy-świstusy!
- Pieprzne diabełki!
- Miętowe ropuchy!
Żadne z haseł nie było dobre. Cała czwórka zaczęła krążyć w kółko w poszukiwaniu rozwiązania. Pomoc zjawiła się bardzo szybko. Hermiona, Ron, Ginny i Lavender po raz pierwszy ucieszyli się na widok Snape'a.
- Panie profesorze! - zawołała Hermiona, a Snape skrzywił się.
- Czego chcecie od Dumbledore'a? Nie widzicie, że już ma mnóstwo spraw na głowie?
- Ale to ważne! Chodzi o... o śmierć kolejnej osoby.
Wyraz twarzy Snape'a zmienił się diametralnie. Jeszcze przed chwilą wyrażała pogardę, jednak teraz do poczucia wyższości doszedł strach.
- Cukrowe pióra - mruknął, po czym poprowadził ich spiralnymi schodami na górę. Nie zapukał do drzwi, tylko otworzył je z rozmachem. - Dumbledore... Chyba sprawa wymyka ci się spod kontroli. Nie wiem, o co chodzi, ale... te bachory mają do ciebie sprawę.
Dumbledore poprawił okulary-połówki, po czym spojrzał na nich badawczo.
- Dostałam list, profesorze - zaczęła Lavender i opowiedziała wszystko z najmniejszymi szczegółami.
- Severusie, musimy jak najszybciej iść do Zakazanego Lasu. Ale najpierw powinniśmy porozmawiać. A wy idźcie już.
Czwórka Gryfonów posłusznie, ale z naburmuszonymi minami, opuściła gabinet.
- O co chodzi, Dumbledore?
- Pamiętasz o naszej umowie, Severusie? Musisz być czujniejszy. Proszę, żebyś na poważnie podszedł do tego zadania. To ważne, jeśli coś pójdzie nie tak, ktoś z jego najbliższych przyjaciół może umrzeć. Byłaby to nie tylko ogromna strata, ale i pułapka na Harry'ego.
Snape skinął głową. Nadal uważał to za idiotyczny pomysł. Czy ktoś zaatakowałby Granger na środku korytarza? Nie sądzę. "Ale Dumbledore tak każe". Jeśli każe, masz to zrobić. Cały Dumbledore. Zastanowił się chwilę. Dumbledore... tak wielki i potężny czarodziej. Potężny, owszem, ma moc większą niż sam Czarny Pan. Ale dlaczego wielki? Co on takiego właściwie robi? Owszem, jest świetnym mentorem, wydaje celne rozkazy, ale czy coś poza tym? Oczywiście miał wiele przełomowych wydarzeń w swoim życiorysie, dzięki którym utwierdził się w swojej wielkości, ale zdecydowanie najlepiej wychodziło mu wydawanie rozkazów innym.
- Nad czym tak rozmyślasz Severusie? - zapytał Dumbledore, a jego oczy zaiskrzyły się zza okularów-połówek.
- Nad niczym, co mogłoby zaprzątać twój wielki umysł. Możemy w końcu iść do tego lasu? Wydaje mi się, że to sprawa nie czekająca zwłoki.
- Czego chcecie od Dumbledore'a? Nie widzicie, że już ma mnóstwo spraw na głowie?
- Ale to ważne! Chodzi o... o śmierć kolejnej osoby.
Wyraz twarzy Snape'a zmienił się diametralnie. Jeszcze przed chwilą wyrażała pogardę, jednak teraz do poczucia wyższości doszedł strach.
- Cukrowe pióra - mruknął, po czym poprowadził ich spiralnymi schodami na górę. Nie zapukał do drzwi, tylko otworzył je z rozmachem. - Dumbledore... Chyba sprawa wymyka ci się spod kontroli. Nie wiem, o co chodzi, ale... te bachory mają do ciebie sprawę.
Dumbledore poprawił okulary-połówki, po czym spojrzał na nich badawczo.
- Dostałam list, profesorze - zaczęła Lavender i opowiedziała wszystko z najmniejszymi szczegółami.
- Severusie, musimy jak najszybciej iść do Zakazanego Lasu. Ale najpierw powinniśmy porozmawiać. A wy idźcie już.
Czwórka Gryfonów posłusznie, ale z naburmuszonymi minami, opuściła gabinet.
- O co chodzi, Dumbledore?
- Pamiętasz o naszej umowie, Severusie? Musisz być czujniejszy. Proszę, żebyś na poważnie podszedł do tego zadania. To ważne, jeśli coś pójdzie nie tak, ktoś z jego najbliższych przyjaciół może umrzeć. Byłaby to nie tylko ogromna strata, ale i pułapka na Harry'ego.
Snape skinął głową. Nadal uważał to za idiotyczny pomysł. Czy ktoś zaatakowałby Granger na środku korytarza? Nie sądzę. "Ale Dumbledore tak każe". Jeśli każe, masz to zrobić. Cały Dumbledore. Zastanowił się chwilę. Dumbledore... tak wielki i potężny czarodziej. Potężny, owszem, ma moc większą niż sam Czarny Pan. Ale dlaczego wielki? Co on takiego właściwie robi? Owszem, jest świetnym mentorem, wydaje celne rozkazy, ale czy coś poza tym? Oczywiście miał wiele przełomowych wydarzeń w swoim życiorysie, dzięki którym utwierdził się w swojej wielkości, ale zdecydowanie najlepiej wychodziło mu wydawanie rozkazów innym.
- Nad czym tak rozmyślasz Severusie? - zapytał Dumbledore, a jego oczy zaiskrzyły się zza okularów-połówek.
- Nad niczym, co mogłoby zaprzątać twój wielki umysł. Możemy w końcu iść do tego lasu? Wydaje mi się, że to sprawa nie czekająca zwłoki.
* * *
Słońce dawno już zaszło za widnokręgiem, a Hermiona i Ginny siedziały same w pokoju wspólnym, skulone na podłodze przy kominku. Wszyscy już poszli spać, nawet Ron, Lavender, Fred, George, Dean i Seamus, którzy siedzieli z nimi do późna, w końcu poczuli się senni. Dwie dziewczyny przez długi czas siedziały w milczeniu, a łzy swobodnie spływały po ich zarumienionych policzkach. Nie broniły się przed tym. Potrzebowały, by emocje, które siedziały w nich tak długo, w końcu uleciały.
- Hermiono? - szepnęła Ginny, wpatrując się w gasnący ogień.
- Tak?
- Wiesz... ja... rozmawiałam z Deanem dzisiaj rano - powiedziała łamiącym się głosem. - On... zapytał się mnie... czy chcę z nim chodzić.
- Och, Ginny... to wspaniale - Hermiona uścisnęła przyjaciółkę.
- Wtedy... - Ginny wytarła kolejne łzy spływające po jej policzku. - Wtedy wydawało mi się, że jednak świat może być naprawdę piękny - dziewczyna wybuchnęła płaczem.
Hermiona objęła ją mocniej i obie zaczęły szlochać.
* * *
Promienie słońca wesoło tańczyły na twarzy brązowowłosej, aż ta obudziła się z głębokiego snu. 6:00 rano. Biorąc pod uwagę fakt, że siedziała z Ginny do drugiej i płakała, spała koło czterech godzin. Wspomnienie tamtej nocy boleśnie ją ukuło i dziewczyna ledwo powstrzymała łzy cisnące się jej do oczu. Nie może o tym myśleć. Nie może. A co było lekarstwem na to? Co było lekarstwem na wszystko? Podążyła więc za głosem serca i przebrana już w zwykłą, zwiewną sukienkę, poszła do biblioteki. Otworzyła skrzypiące drzwi. Biblioteka była o tej porze zamknięta, ale pani Pince miała głęboki sen. Hermiona wyjęła losową książkę z regału. W poszukiwaniu kwintesencji. Usiadła przy stoliku i zagłębiła się w lekturze.
Stuk. Stuk. Stuk. To wyraźnie czyjeś kroki. Nie, zdawało jej się.
Zgrzyt. Czyżby podłoga właśnie zaskrzypiała? Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Może pani Pince się obudziła i przeszukuje bibliotekę, bo usłyszała jak Hermiona wchodzi? Nie, to bardziej przypomina męski chód. Spojrzała na szparę w regale, gdzie jeszcze pięć minut temu leżała czytana przez nią książka. Zdawało jej się, że widzi tam czyjeś oczy. Obsydianowe oczy. Kto mógłby takie posiadać? Tylko jedna osoba przyszła jej na myśl.
- Pan profesor...
Zza regału wyszedł Snape, spoglądając na nią ze złośliwym uśmieszkiem.
- Czy mi się wydaje, czy biblioteka o tej porze jest zamknięta?
- Tak... profesorze. Ja tylko...
- Hmm... chyba nie pytałem, dlaczego tu jesteś. Zupełnie mnie to nie interesuje. Po prostu powinno cię tu nie być, zrozumiałaś, Granger? Minus dziesięć punktów od Gryffindoru za szwędanie się po szkole podczas ciszy nocnej i dziesięć za to, że odwiedzasz bibliotekę, kiedy jest zamknięta.
Hermiona uniosła brew.
- A pan dlaczego tu jest?
- Szukam pewnej książki, to raczej oczywiste. Nie, Granger - już ujrzał jej otwierającą się buzię. - Nauczyciele mogą korzystać z biblioteki kiedy chcą.
Hermiona zrobiła naburmuszoną minę. Wstała, odniosła książkę na miejsce i już ruszyła w kierunku wyjścia, kiedy poczuła silną dłoń zaciskającą się na jej przedramieniu. Dziewczyna gwałtownie się zatrzymała i spojrzała w stronę profesora, który ją puścił. Nagle jego ton złagodniał.
- Skończyłem twój eliksir. Zrobiłem też pięć kolejnych kociołków. Widzę, że źle się dzieje w szkole i ciebie to przerasta.
- To było moje zadanie dla Zakonu...
- Takie osoby jak ty nie powinny sobie zawracać nim głowy. To robota dla dojrzalszych osób. Dla osób, które są w stanie wykonać zadanie, pomimo bolesnej rzeczywistości. A ta cię przytłacza, przyznaj to.
Hermiona spojrzała profesorowi w oczy. Tak, przyznaję. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Tylko jedna.
- Ma pan rację. Dziękuję.
- Skończyłem twój eliksir. Zrobiłem też pięć kolejnych kociołków. Widzę, że źle się dzieje w szkole i ciebie to przerasta.
- To było moje zadanie dla Zakonu...
- Takie osoby jak ty nie powinny sobie zawracać nim głowy. To robota dla dojrzalszych osób. Dla osób, które są w stanie wykonać zadanie, pomimo bolesnej rzeczywistości. A ta cię przytłacza, przyznaj to.
Hermiona spojrzała profesorowi w oczy. Tak, przyznaję. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Tylko jedna.
- Ma pan rację. Dziękuję.
* * *
Dzień minął bez większych przygód. Lekcje nie odbyły się i Hermiona, Ron oraz Ginny siedzieli w pokoju wspólnym, rozmawiając o minionych wydarzeniach. Snape miał rację. To już druga śmierć i sytuacja rzeczywiście ich przerastała.
Nastał późny wieczór i Ginny postanowiła się położyć. Hermiona i Ron w końcu zostali sami w pokoju wspólnym. Siedzieli przy kominku, a Hermiona wciąż miała przed oczami sytuację z poprzedniej nocy, kiedy w tym samym miejscu siedziała z Ginny i płakała. Serce mocno ją zapiekło. A jeśli następnym razem będzie to ktoś, kogo bardzo kocha?
- Wiem, o czym myślisz, Hermiono - mruknął Ron. - Pamiętaj, że ja cię nigdy nie dam skrzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Teraz, kiedy tyle strasznych rzeczy się dzieje, dostrzegam to coraz bardziej.
Hermiona spojrzała na niego. Ron wytarł łzę, która spływała po jej policzku.
- Pamiętasz ten dzień w Norze... kiedy rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym? Kiedy spędziliśmy cały dzień razem?
Hermiona kiwnęła głową.
- Jakby to było wczoraj - kontynuował, po czym złapał ją za rękę. - Ja... Czy chciałabyś... chciałbyś ty ze mną... chcesz ze mną chodzić? - wydusił w końcu, łapiąc wielki haust powietrza.
Hermiona nie mogła uwierzyć własnym uszom. Spojrzała na rudzielca, którego twarz przybrała kolor dorodnego pomidora.
- Oczywiście, Ronald - powiedziała załamującym się głosem, po czym wtuliła się w chłopaka.
Dla Rona była to najcudowniejsza chwila w jego życiu. Dlaczego? Może dlatego, że świat się walił, a oni pomimo tego mogli być razem. Spojrzał dziewczynie w oczy, po czym chwycił jej rumiane policzki i pocałował ją namiętnie.
* * *
Severus Snape położył się na łóżku i okrył kołdrą. Widział wiele trupów, makabrycznych scen i innych tego typu rzeczy, ale widok Padmy Patil wstrząsnął nim podwójnie. Zamknął oczy i przypomniał sobie, co wydarzyło się, kiedy razem z Dumbledore'em udał się do Zakazanego Lasu.
Słońce właśnie chowało się za drzewami Zakazanego Lasu. Było jeszcze dość jasno, jednak cień drzew okrył ten odrębny świat mrokiem.
- Przeczytałem list, który dała mi panna Brown - poinformował go dyrektor. - Nie było w nim żadnej wskazówki, gdzie mamy szukać jej ciała.
- Znajdziemy ją - zapewnił go Severus. Po raz pierwszy w życiu powiedział coś optymistycznego. A może i nie? Przecież widok zwłok wcale nie jest niczym przyjemnym.
Szli wgłąb lasu, nie myśląc wcale o drodze którą pokonali, nie myśląc o tym, jak wrócą. Błądzili piętnaście minut, trzydzieści, czterdzieści. Ani śladu po uczennicy. Na swojej drodze nie spotkali żadnego mieszkańca lasu, co tylko ich cieszyło. Nie zamierzali zapewniać sobie kolejnej przygody, dość mieli tego, że bez przerwy coś się dzieje. Tak, z pewnością coś się dzieje - ale dlaczego dzieje się źle?
W końcu po kolejnych dwudziestu minutach ujrzeli to, co tak bardzo chcieli zobaczyć. A może i nie chcieli, oni sami nie mieli pojęcia.
Zwłoki Padmy Patil wisiały na grubym sznurze przywiązanym do grubej, wysokiej gałęzi jednego z drzew. Obaj mężczyźni podeszli do ciała. Twarz dziewczyny zastygła w wyrazie wielkiego przerażenia. Sznur scalił się z gardłem, wbity w nie pod wpływem wielkiego ciężaru. Cała szyja pokryta była krwią. Skóra na ciele przybrała biały odcień, nawet w mroku można było dostrzec, jak blade było wtedy ciało Padmy, bezwładnie wiszące na sznurze.
Severus Snape otworzył oczy. Tej nocy na pewno nie zaśnie.
oo matko, cudowny rozdział! strasznie straszny pod koniec, ogólnie ta tajemnicza atmosfera przeraża! ale tym lepiej, lubię takie ;) no i rozwijają się już wątki, Ron i Hermiona na początek to bardzo dobry pomysł :) czekam na następne rozdziały, ciekawa jestem co się jeszcze wydarzy ;o
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńNooo, niezla masakra z ta Padma. Jesli Severusa to ruszylo, to musialo wygladac strasznie.
OdpowiedzUsuńMimo calego smutku rozdzial ekstra
Czekam niecierpliwie na rozwoj Sevmiome <3
Pozdrawiam
Dziękuję i również pozdrawiam :>
UsuńSuper rozdział :-) Nie mogę doczekać się następnego !!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na związek Severusa z Hermioną :-)
Co do związku - mam już wymyśloną kulminacyjną scenę i szczerze bardzo mi się podoba i nie mogę się jej doczekać, a więc już myślę nad rozwojem wątku miłosnego :) dzięki i pozdrawiam :>
UsuńNie spodziewałam się tego! Ale żeby od razu się powiesić? Ja bym najpierw poszła do Dumbledore'a, ale to je :P
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! :D
Weny życzę i pozdrawiam ^.^
to jest w sumie fakt, ale wiesz, Padma bez przerwy słyszała głosy, widziała Parvati, czuła się tak osaczona, że chciała to natychmiast zakończyć ;> dzięki i pozdrawiam :)
Usuńdzień dobry, kamracie!
OdpowiedzUsuńjak mi się ten rozdział podobał.. matko.. zaczynam się siebie bać, ale takie makabryczne sceny naprawdę mi się podobają. zwłoki, martwe ciała i inne obrzydliwości, to chyba mój nowy fetysz ;d.
czytam, czytam i nagle całe moje ciało mówi wielkie NIE! dochodzę do pewnego momentu i: nie mów tego, nie mów tego.. niee.. nie.nie.nie.nie... niee! proszę niee ! no kwaah !! dlaczego? DLACZEGO?! Ron, możesz się wszędzie nie wtrącać? a ona? dlaczego się zgodziła?! desperacjaa ;-; .. no ale mam nadzieję, że szybko go rzuci -.- nie lubię tego rudzielca i według mnie, Hermajni do niego nie pasuje.. bleeh.
oczy, jak galeony, gdy przeczytałam, że silna dłoń zaciska się na jej przedramieniu.. cud, miód i malina *_* co ja bym dała..
to ja już czekam na punkt kulminacyjny, o matko.. podsycasz głód czytelniczy.. oj bardzo.. aż chce się czytać, bo to jest świetne i chce się więcej czytać i chłonąć, bo to jest naprawdę cudowneee.. arghrghr... ja to chyba jestem słodzikiem.. XD.
omamo *.* zawsze jak czytam twoje komentarze, poprawia mi się humor :> ja też nienawidzę rudzielca, ale jego związek z Hermi potem bardzo mi się przyda ;3 dziękuję i ściskam mocno :>
UsuńJak już Severus nie może zasnąć bo widział zwłoki to naprawdę dzieje się bardzo źle. W końcu on widział tyle okropności i sam robił okropności, ah... Zawsze mi się podoba jak Snape wchodzi do gabinetu Dumbledore'a. Bez ceregieli.. tylko łup i jest w środku ;-) Boskie i jeszcze raz boskie. Cóż czekam na dalszy rozwój historii Sevmione, a tak nawiasem mówiąc Ron jako partner na początku to dobra rzecz... Severus będzie miał się potem na kim wyżywać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtrafiłaś w sendo, właśnie po to jest mi potrzebny :D dziękuję i pozdrawiam :>
UsuńAż mam ciarki po ostatnim opisie ;D
OdpowiedzUsuńKolejna śmierć? Bardzo ciekawie, ciekawe czy jeszcze kogoś wyślesz na tamten świat? ;D
Nie lubię Rona, ale Severus przynajmniej nie będzie miał tak łatwo później ;D
Weny dużo życzę! ;D
wyślę, wyślę, ale w swoim czasie, bo na razie ten wątek musi odpocząć ;) dzięki i pozdrawiam :>
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńNa początek muzyka wręcz idealna do tego rozdziału :)( uwielbiam ,,Sale samobójców :) )
A cały rozdział OMG naprawdę przerażający lecz bardzo mi się podobał. Bardzo lubię takie klimaty :D
Och Sev...po takim widoku nie może zasnąć...coś tu się dzieje i to bardzo niedobrego...ciekawa jestem co.
ŻE CO RON...nienawidzę gdy Hermiona jest z nim łączona ( ogólnie jakoś nie lubię tej postaci...nie wiem dlaczego, tak po prostu :/) No, ale z drugiej strony Severus będzie miał powód do zazdrości jeżeli rudy będzie z nią długo :D
Och już nie mogę doczekać się nn
Pozdro i weny
POISON
p.s A co do twojego nowego opowiadania...cóż z par Potterowski lubię SnaMione, Lucjusz i Hermiona, Severus i Luna, Luna i Augustus ;D
A zmierzchowe to chyba wiesz Aro i Bella oczywiście!
Mam nadzeje, że trochę pomogłam kochana :*
Też nie lubię rudzielca, potem nieźle mu się oberwie :> jeśli chodzi o drugie opowiadanie - postanowiła sobie je odpuścić, bo już samo to będę pisać dość długo ;) (szybko zmieniam zdanie) Ale! ALE! w tym fanfiku zamierzam umieścić jak najwięcej paringów, czy to pobocznych wątków jak Harry i Romilda, czy głównych, jak np. Hermiona i KTOŚ, ale tego to już nie zdradzę, i nie zdradzę w jakich okolicznościach to nastąpi. Hmm... Lucjusz i Hermiona - brzmi nieźle! Dzięki ogromne za pomoc :) pozdrawiam :>
UsuńSuuper ;) Szkoda mi Padmy, lubiłam ją o wiele bardziej niż Parvati :"(
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńHejka.
OdpowiedzUsuńNa początek chcę cie przeprosić, że dopiero teraz komentuję. Ostatnio mam mało czasu na czytanie ;(.
Ale przejdę do rzeczy.
Rozdział bomba.!!!!! :D świetne dobranie muzyki. :) Ogólnie kocham tego bloga :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału...
Weny :* życzę i pozdrawiam..!!
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam :*
UsuńZapraszam serdecznie na mojego nowego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://always-said-snape.blogspot.com/
Oczywiście, jeszcze dzisiaj zajrzę :>
UsuńPS. spam zostawiamy w Sowiarni :)
Aha, przepraszam :) Na przyszłość będę pamiętać ;)
UsuńRon? Naprawdę? :o Nie, nieee, nieeeee to musi być po prostu zły sen, koszmar. To tak nie może być. Nie, ja się nie zgadzam i się buntuję! To haniebność, ona z nim nie może chodzić... choć tak, tak oczywiście w głowie tworzą już mi się sceny, jak ta ich wielka miłość może być wykorzystana... ale nie, nie i jeszcze raz nie! :x Eggrrr...
OdpowiedzUsuńUf, no dobrze... To przykre, że zginęła Padma, ale za razem intrygujące, że zostawiła list, który wskazał miejsce pobytu jej zwłok.
Już skaczę z radości, że nasz kochany Severus ma chodzić za panną Granger i ją pilnować - wspaniale! Choć akcja w biblitece była smutna i żal mi się zrobiło tej dziewczyny.
No i ten tego chyba coś miałam jeszcze tutaj powiedzieć, ale mi umknęło ;p
Jednym słowem? Cudownie! I oby tak dalej! :3
Masy Weny! Ściskam! ;*
Dziękuję bardzo i również ściskam mocno ;*
UsuńCoraz bardziej makabryczne sceny dzieją się w tym opowiadaniu. Normalnie blog nie dla dzieci xd
OdpowiedzUsuńTak na poważnie, to przeraziłaś mnie. Nawet Severus niczego nie skomentował, baa... on wręcz pocieszał Dumbledore'a, a to się NIE ZDARZA!
Bardzo współczuję Hermionie i reszcie. Śmierć którejś z kolei przyjaciółki... masakra.
No nic. Będę czytać dalej.
Pozdrawiam i życzę weny :D
A to jeszcze nie koniec makabrycznych scen! xD dziękuję i ściskam mocno :*
Usuń